czyli przetrwaj misję z Terminatorem

Dziwna ze mnie kobieta. A jeszcze dziwniejsza czytelniczka.
Zapewne powinnam, jak przystało na przedstawicielkę płci pięknej w moim wieku, zaczytywać się w romantycznych historiach z BDSM w tle. Lub książkach kucharskich.
A tu psińco!

Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie literatura typowo męska. I nie mam tu na myśli jedynie stylu pisania.
Dlatego, gdy tylko Halmanowa ogłosiła poszukiwania recenzentów pierwszej części serii SKYNET — Armia Cieni z Wydawnictwa Psychoskok, bez wahania rzuciłam się jej do pożarcia.
Udało się! I tym sposobem uratowała mnie od niechybnej śmierci poprzez walenie głową w słoik ogórków z „zachwytu” nad jedną ze znanych literackich nowości.

Wchłonęłam, wręcz połknęłam niemal w jednym kawałku.

Życie jak zwykle zachciało inaczej i zamiast od razu pisać recenzję, zwróciło me oczy i palce ku przejściu na swoje. Jak widać, zmiana jest znaczna. Jednak czas na to poświęcony wydłużył się o dobre 70%. Nie żałuję!
Następnie szef hojnie obdarował nadgodzinami. Ciekawe czy równie hojny będzie przy rozdawaniu premii?
A na ostatniej prostej oberwałam zapaleniem ucha.

Pozwoliło mi to jednak przemyśleć pewne fragmenty i… zaczytać się jeszcze raz.
Bo zdecydowanie jest to tytuł, do którego będę wciąż wracać.

Terminator

Czy jest na sali ktoś, kto nie zna pojęcia Terminator?
Widzę las rąk.

A czy jest tu obecna choć jedna osoba, która nie widziała Arnolda Schwarzeneggera w roli Terminatora?
Nie, droga pani, niemowlę przy pani piersi się nie liczy.
Ach, chce pani powiedzieć, że tego słodkiego maluszka pieszczotliwie nazywacie „terminatorkiem”?
Rozumiem…

Terminator jest jednym ze sztandarów kinematografii z lat ‘80. Później jeszcze czterokrotnie odgrzewany dla kin i raz jako serial telewizyjny. Gier i komiksów nie liczę.
Dla wielu temat zapewne już tak wiele razy wałkowany, że aż niestrawny.
Lecz nie dla mnie. W każdej ilości, w każdej konsystencji — obdarujcie mnie Terminatorami.
W końcu to moje dzieciństwo!

Odpowiadając na twoje pytanie: nie byłoby tej wojny, gdyby nie wasza agresywna natura oraz nieumiejętność współistnienia.

Wszystkim jednak, którzy zaczną w tym momencie śpiewać “ale to już było…”, odpowiem: nie do końca.
Jeśli spodziewasz się historii Sary Connor lub jej syna, Johna, to Cię rozczaruję.
Nie ma o nich nawet najmniejszej wzmianki. Zaskoczeni?

To o czym właściwie jest Armia Cieni?

Czas ludzi przeminął.

Wojna między ludzkością a maszynami dobiega końca.
I mniej więcej w tym miejscu kończy się pozytywne przesłanie. Bo nie ludzie w niej zwyciężają, lecz „Metal”. Jest jednak garstka ocalałych, ukrywających się w Fortach, którzy wciąż uparcie walczą o przetrwanie.
Życie w zrujnowanym świecie, w betonowych surowych podziemiach, bez słońca, widzimy oczami szeregowego Jessego Scotta. Dzięki temu mamy szczegółowo opisane twarde wojskowe zasady, jakich muszą wszyscy przestrzegać, by przeżyć.

Odmianą od życia w betonowej pustce są akcje na powierzchni. Jednak tym razem Jesse nie pojedzie wraz ze swymi kolegami z sekcji 6. Dowództwo przydziela go do tajnego indywidualnego zadania, które musi wykonać wraz z… Terminatorem.
Tak, „Metalem”, w którym w każdej chwili może obudzić się pierwotne oprogramowanie i go zabić.
I zachowaj tu człowieku podczas akcji zimną krew!

Pytania i… brak odpowiedzi

SKYNET Armia cieni okładkaCzy połączenie gatunków i życie jako Odwróceni jest możliwe?
Do czego maszynom potrzebni są ludzie?
Po co zbierają porzucony metal?
Dlaczego nikt z dowódców nie mówi wprost, że przegrywamy?
Co tak naprawdę potrafią nowe typy Terminatorów?
I czy jedzenie owoców ze zdziczałych sadów jest bezpieczne?

Autor, Caesar Starling, pozwala, aby narodziło się w czytelniku wiele pytań. Zbyt wiele. Ale to tylko podsyca ciekawość.
Najbardziej zafascynowały mnie rozmowy Jessego z Terminatorem. Oto widzimy, jak postrzegają nas maszyny. W jaki sposób funkcjonują, do czego dążą. Można na nie spojrzeć inaczej niż na kupę metalu, która chce Cię zabić tylko za to, że jesteś człowiekiem.

Nie uświadczysz tu romantycznych historii o ratowaniu dam z opresji. Dobrze, może i uświadczysz, ale nie spodziewaj się, że rzucą się ku bohaterowi. Dobrze, może i się rzucą, ale niekoniecznie tak, jakbyś to sobie wyobrażał.
Jeśli spodziewasz się ton pocisków sypiących się na lewo i prawo, to Cię rozczaruję. Autor nie rzuca Jessego, by gnał na ślepo ku pewnej śmierci z rąk Terminatorów. Dla niektórych akcja może nawet wydawać się bardzo powolna, flegmatyczna. Ale to jest walka o przetrwanie, nie podkoloryzowany James Bond.
Tu każdy następny krok musi być dokładnie analizowany, obliczany jak odpowiedzi Terminatora. Tu nie ma miejsca na brawurę czy choćby najmniejszą pomyłkę, bo ta oznacza śmierć.

Jesteśmy innym rodzajem świadomości. Jesteśmy ponad wami, jesteśmy doskonalsi.

Jedyny zgrzyt jak dla mnie to zbyt nagłe zakończenie, jakby ucięte.
Ale przed popadnięciem w depresję ratuje mnie myśl, że to dopiero pierwsza część trylogii.
Już czekam na kolejne!

Dla kogo jest SKYNET – Armia Cieni?

Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że jest to obowiązkowa pozycja dla każdego fana Terminatora. Choć historia w znikomym stopniu nawiązuje do filmów, to bezapelacyjnie idealnie oddaje ciężki klimat świata ogarniętego wojną.
Smaczkiem, który uwielbiam w powieściach science fiction, są bardzo szczegółowe opisy działania urządzeń, rozkładanie ich funkcji na czynniki pierwsze. A tych w Armii Cieni nie brakuje.
Jeśli sięgniecie po tę pozycję, gwarantuję, że się nie zawiedziecie.

A przy okazji zyskacie szybki kurs survivalowy na wypadek wybuchu wojny z maszynami.

Nadzieja jest niebezpieczna, gdyż wypacza rzeczywisty obraz sytuacji. Mając nadzieję, jesteśmy jak ktoś skazany na śmierć, komu kazano kopać własny grób. Robi to, zamiast rzucić się z łopatą na swojego oprawcę. Pewnie czyni tak dlatego, bo ma nadzieję, że wydarzy się coś cudownego, co ocali jego życie, jakieś niewyobrażalne zrządzenie losu, ale prawda jest taka, że jego los jest określony. Nasz los jest również określony, zaprzeczanie temu jest ignorancją.

 

 

Za udostępnienie e-booka kłaniam się nisko Wydawnictwu Psychoskok oraz Monice z bloga Halmanowa.

Cytaty zamieszczone w powyższym wpisie pochodzą z recenzowanej książki – SKYNET – Armia Cieni.

Pokaż podobne
Pokaż więcej Recenzje

Zobacz również

Alex Staudinger – wywiad – czyli agorafobia to zołza

Ci, co znają mnie nieco dłużej, wiedzą jak wielki lęk wysokości miałam jeszcze 10 lat temu…